Zacznę od tego, że miałam chyba zbyt wygórowane oczekiwania względem tej książki. Dlaczego?
Anastazja Michajłowna nie jest zwykłą dziewczyną, jest księżniczką, obciążoną powinowactwem. Najbardziej okrutnym z istniejących. Powinowaci spychani są na margines społeczeństwa, traktowani jak niewolnicy. Więc w momencie, gdy u Any moc nagle się objawia, cesarz postanawia wyplenić z niej tą „chorobę”.
Poznajemy Anastazję, gdy w celu znalezienia zabójcy swojego ojca udaje się do więzienia, żeby porozmawiać z jednym ze skazańców. Ramson Złotousty słynie z tego, że potrafi znaleźć każdego i wszędzie, dlatego dziewczyna idzie na spotkanie z nim. Gdy strażnik dowiaduje się jakimi mocami włada Ana pragnie ją zatrzymać. Dziewczyna zmuszona jest uciekać, a wraz z nią osławiony więzień.
Po wyczerpującej ucieczce postanawiają zawrzeć pakt w którym przysięgają pomóc sobie nawzajem, a po wygaśnięciu umowy rozstać się w pokoju. Oboje sobie nie ufają, ale żeby zyskać to czego pragną są w stanie zaryzykować wspólny front.
Chciałabym powiedzieć, że fabuła jest genialna. Świat, w którym magia wykreowana jest w wymyślny sposób. Jednak czegoś było mi tu brak. Tak jakby nie wszystko zostało tu dopięte na ostatni guzik. Nie wspomnę, o głównych motywach, które tak często są powtarzane w tego typu książkach.
Uważam, że książek nie powinno się przyrównywać do innych. Jako zachętę do lektury, na okładce znajdujemy napis „Kochacie Sarah J. Maas i jej Szklany tron? Wkrótce pokochacie Amélie Wen Zhao.” Och, zdecydowanie stwierdzam, że główny wątek ma tutaj sporo z „Szklanego Tronu”. No i w moich odczuciach to wszystko. Nie mniej, gdyby nie to, moje nastawienie byłoby niższe, lub zaczynałabym ją czytać z czystą kartką. A tak?
Oczywiście nie twierdzę, że książka jest zła. Podobała mi się i chętnie sięgnę po kolejne tomy aby dowiedzieć się jaką ścieżkę obierze Anastazja w drodze po tron.
Wydawnictwo: Rebis
Gatunek: Fantastyka
Liczba stron: 432
Data przeczytania: 13/07/2021
Moja ocena: 7/10



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz