Po
książkę chwyciłam przypadkiem. Ani trochę nie żałuję.
Cała
opowieść wiąże się z trudnym wyborem, przed którym staje główna bohaterka.
Mia,
zwykła licealistka która pięknie gra na wiolonczeli, a jej marzeniem jest dostać
się do prestiżowej szkoły muzycznej w Nowym Jorku. Mia ma kochającą rodzinę, oraz
przywiązanego do niej małego brata Teddiego. Dziewczyna ma także cudownego chłopaka Adama oraz wierną przyjaciółkę Kim. Zwykłe przyziemne problemy i wspaniałe
życie.
Wszystko
zostaje wywrócone do góry nogami, kiedy rodzina postanowiła wybrać się na
wycieczkę samochodową do przyjaciół. Podczas drogi dochodzi do katastrofalnego wypadku.
Giną najbliżsi Mii, a dziewczyna trwa w stanie zawieszenia, pomiędzy życiem a
śmiercią. Została sama. Okazuje się, że widzi swoje ciało i wszystko co dzieje
się wokół niej.
Od tej chwili powoli uświadamia sobie, że to ona sama musi
dokonać wyboru, może poddać się śmierci i umrzeć aby połączyć się z rodzicami i
bratem, lub zostać i w bólu walczyć o swoje życie.
Z
jednej strony to co najgorsze – wypadek i śmierć rodziny, zdarzyło się już na początku książki, z
drugiej jednak, dla wielu osób, to co najgorsze, to dopiero byłoby dla nas
poradzenie sobie w późniejszej sytuacji wyboru. Osobiście, nie wiem czy wybrałabym to co
Mia.
Książka
dzieli się na dwa spojrzenia, to co dzieje się wokół niej w szpitalu
przeplatane jest wspomnieniami z życia Mii, oraz jej najbliższych. Poprzez spojrzenie
na świat oczami nastolatki możemy jeszcze bardziej wczuć się w spokojne i szczęśliwe
dotychczasowe życie Mii. Głębiej przeżywać to co ona.
Książkę
czytało się przyjemnie. Zabawna i wzruszająca. Mocno nie wzrusza, choć skłania
do refleksji. Pokazuje silne, niezachwiane wartości rodzinne, a także
przywiązanie wśród przyjaciół, o które u większości z nas jest trudno.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz