"Nigdy nie pozwól, aby twoim losem rządził strach."
Jak dobra jest przeczytana
książka zależy w głównej mierze od czasu kiedy po nią sięgaliśmy. To zupełnie tak
jak z filmem, czy oglądanym serialem. W zależności od naszego danego humoru może
nam się spodobać, lub nie. Jednego razu śmiejesz się jak głupi oglądając
American Pie, a innego uważasz, że to żenujący film i zero śmiechu z Twojej
strony. Osobisty przykład – horrory oglądam tylko po alkoholu i będę się śmiała.
W przeciwnym razie nawet nie pomyślę o włączeniu strasznego filmu. Przy okazji,
najgorsze (najlepsze) to te z egzorcyzmami. Czasami po dobrym wzruszającym
filmie łzy ciekną nieustannie strumieniami i nie masz już ochoty przez następy
miesiąc na takie płaczniki, albo jak nałogowiec oglądasz jeden za drugim i pogrążasz
się w nijakiej melancholii.
Kolejna dygresja. W
ocenianiu przeczytanych przeze mnie książek staram się kierować obiektywizmem,
ale zawsze nie da się uniknąć w jakiejś mierze emocji i uczuć towarzyszących mi
podczas rozpoczęcia i w trakcie czytania danej książki.
Siedem sióstr – trafiłam
na nią z przypadku. Damian kupił czwartą część tej sagi, więc zobaczyłam ocenę
(7.7 na lubimyczytac.pl) i zamówiłam część pierwszą. Kiedy już nadszedł „ten
dzień”, który wyznaczony jest przeze mnie jako – tak, dzisiaj jest czas na tego
rodzaju książkę, zaczęłam czytać. Z początku, do nowego autora trzeba się
przyzwyczaić, każdy z nich ma swój unikatowy styl. Niektórzy pasują mi od razu,
inni niekoniecznie. Opowieść zaczęłam z mieszanymi uczuciami.
Umiera tajemniczy ojciec sześciu
adoptowanych córek, które zjeżdżają się do rodzinnego domu aby pożegnać tatę
zwanego „Pa Salta”. Na początku pomyślałam, że przypomina to początek serialu
Umbrella Academy, ale nie ma tu magii 😊.
Siostry nazwane zostały imionami siedmiu gwiazd Plejady. Każda z nich jest inna,
wyjątkowa pod względem wyglądu i charakteru.
Dziewczęta otrzymują od ojca
list w którym daje on im wskazówki potrzebne do odkrycia miejsca swego
pochodzenia. Każda pochodzi z innego zakątka świata.
Pierwsza część dotyczy
najstarszej córki Mai, która żyje od dzieciństwa w bogatym i bajecznym zameczku
„Atlantis”. Miejsce to znajduje się na odludnym półwyspie przylegającym do
jeziora Genewskiego w urokliwej Szwajcarii.
Wskazówki dane Mai przez
ojca naprowadzają ją na starą willę w Rio w Brazyli, gdzie zaczyna odkrywać to kim
jest.
Tak naprawdę, dopiero w
tym momencie książka zaczyna mi się podobać. Autorka miesza fikcję z faktami historycznymi. Wciąga w swój zagadkowy
świat. Czytałam ją jak zaczarowana. Pojawia się ogromna strata, wielka miłość oraz trudny wybór. Jest to
opowieść niezwykle poruszająca.
Łyknęłam ją w dwa dni
(500 stron z groszem), tak bardzo mi się spodobała. Przez to boję się troszkę
sięgnąć po kolejną część.
"Miłości nie ogranicza odległość ani żaden kontynent. Oczyma sięga gwiazd."
Polecam bardzo
serdecznie.


który tom z siedmiu sióstr najlepszy? :)
OdpowiedzUsuńAlina, po każdym przeczytanym myślałam, że lepszego nie będzie. A potem się okazywało, że każda kolejna część dorównuje poprzedniej. Wszystkie są świetne:)
Usuń